16 lipca 2018

052. Nie taki diabeł straszny?

Nigdy nie byłam specjalnie odważna. Odkąd pamiętam trzymałam się raczej z boku, w cieniu, nie podejmowałam ryzyka, nie próbowałam nowych rzeczy, pozostawałam w swojej nudnej, acz bezpiecznej strefie komfortu. Głupio przyznać, ale przez 24 lata niewiele się w tej kwestii zmieniło i nadal podchodzę z ogromnym dystansem do wszelkich zmian i życiowych wyzwań. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, z czego to wynika i jaki ma na mnie wpływ. Doszłam do niezbyt pocieszających wniosków - nastawienie pt. "nie ma co próbować, przecież tyle rzeczy może pójść nie tak, dobrze mi tu, gdzie jestem" sprawia, że omija mnie mnóstwo ciekawych doświadczeń. Nie wiem, skąd wzięło się u mnie to przesadne analizowanie sytuacji i wieczne pisanie czarnych scenariuszy. Logika podpowiada, że ludziom jednak czasem się coś udaje, a zatem dlaczego nie miałoby udać się i mnie? I kiedy wreszcie to do mnie dociera i już prawie, prawie robię ten wielki krok, mój mózg niszczy wszystko.


Zdaję sobie sprawę, że negatywne nastawienie zupełnie tutaj nie pomaga, a wręcz szkodzi - kiedy człowiek z góry zakłada porażkę i problemy, prawdopodobieństwo sukcesu dramatycznie spada. Mam tego świadomość. Wiem, że świat należy do odważnych, bez ryzyka nie ma zabawy, najtrudniejszy pierwszy krok i tak dalej. A mimo to nie potrafię się przemóc. Najgorsze jest to, że panika i strach pojawiają się nie tylko przy poważnych, życiowych decyzjach, lecz także w nieistotnych sytuacjach dnia codziennego. Jestem przerażona na myśl o moim dorosłym życiu, które przyniesie kolejne doświadczenia, dylematy, wybory i wielką odpowiedzialność. Jak mam się na to przygotować? Co zrobić, abym chętniej przejmowała inicjatywę, próbowała nowych rzeczy, rozwijała się i cieszyła z osiągniętych sukcesów, zamiast wiecznie analizować potencjalne niepowodzenia? Póki co nie znalazłam odpowiedzi na te pytania.

Cała powyższa refleksja wynika z mojej obecnej sytuacji życiowej. Dostałam się mianowicie na 3-miesięczny staż. Oczywiście cieszę się z możliwości, jakie się przede mną otwierają, boję się jednak, że sobie nie poradzę. Brakuje mi doświadczenia, a nie chciałabym przez to nikogo zawieść. Na tę chwilę chyba po prostu zawodzę samą siebie, nie dostrzegając własnych zalet. 

Et voilà, wylałam swoje żale, pomarudziłam i oczyściłam nieco umysł z negatywnej energii. Teraz może być już tylko lepiej.

Zainspirowana serialem BoJack Horseman. Oberhofer - Sea of dreams

13 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że poczęsci wynika to z tego, że człowiek przywykł do tego jak jest.... myśli, że jest dobrze, więc po co to zmieniać... Moze to też obawa, ze się popsuje? Pogorszy? Człowiek ma w sobie takie obawy i strach, które towarzyszą mu przez całe życie. Sama jestem nieśmiała i nie należę do osób odwaznych.... szukam pracy ale jednocześnie boję się jak to bedzie jeśli ją znajdę, bo przecież nigdy nie pracowałam...i to zupełnie normalne, że człowiek boi się porażki ale i ona jest nieodłączną częścią życia... jest potrzebna bo uczy... wszakże uczymy się na własnych błędach. Czasem ciężko jest chwycić przyslowiowego byka za rogi ale trzeba... bo gdyby człowiek nie próbował, nie pokonywał słabości, nie szedł do przodu... tak krok po kroczku, to nie byłoby sukcesów. Tak na prawdę bez porażek nie ma sukcesów. Ja wierzę, że sobie poradzisz... i nie bój się tej porażki.. staż to nie taka prawdziwa praca.. staż jest po to abyś się uczyła ;) Będzie dobrze. Trzymam kciuki :*/

    PS Ale namieszałam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz absolutną rację mówiąc, że porażka uczy. muszę o tym pamiętać i po prostu podejmować ryzyko, bo za dużo mnie w życiu ominie. dziękuję za trzymanie kciuków oraz za tyle życzliwych, rozsądnych słów ;*

      Usuń
    2. Ale pamiętaj aby słuchać też rozumu... czasem on podpowiada lepiej i nie warto ryzykować. Jakoś trzeba to wyposrodkować :)
      Nie ma za co dziękować :*

      Usuń
    3. wiadomo, wszystko z umiarem :D

      Usuń
    4. Nie można przedawkować :D

      Usuń
  2. Oj mam tak samo jeśli chodzi o ten strach przed porażką przed wszystkim! I jeszcze to analizowanie wszystkiego, masakra. Ale trzeba małymi kroczkami wychodzić ze swojej strefy komfortu i próbować nowych rzeczy, nawet tych z pozoru "malutkich" :) Trzymam kciuki za Twój staż! Dasz sobie na pewno ze wszystkim radę! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, powoli i do przodu, a w końcu wszystko nam się uda. Dziękuję za kciuki, przydadzą się! ;)

      Usuń
  3. Ale... gdzie miałabyś się nauczyć czegoś nowego jak nie na stażu właśnie? :) Dasz sobie radę! :) A jak nie, to najwyżej Cię zwolnią i znajdziesz sobie coś innego ;) Świat się od tego nie zawali! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i takie właśnie powinnam mieć podejście! :D

      Usuń
  4. Powodzenia na stażu! Uwierz w siebie, idziesz tam po to, by uczyć się nowych rzeczy. Poza tym nikt nie jest idealny, wszyscy popełniamy błędy i jest to zupełnie normalne. A jeśli coś pójdzie nie tak - na tym świat się nie kończy! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Również życzę powodzenia na stażu! Strach w życiu zawsze jest obecny, ale czasem warto pokonać samego siebie ;)
    Pozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warto, inaczej nasze życie byłoby nudne :D

      Usuń