27 grudnia 2012

018. Refleksje poświąteczne

Tym razem muzyka na początku: Alice In Chains - Would?

Jak to zwykle bywa, moje ambitne plany spełzły na niczym. Całe święta przeleżałam do góry brzuchem obżerając się i okupując komputer na zmianę. Dziś postanowiłam zmienić to choć trochę, a zatem właśnie zabieram się za rozwiązywanie testów na prawo jazdy, tak w ramach treningu. Egzamin zbliża się wielkimi krokami, a ja czuję się w tej chwili kompletnie zdezorientowana wyjeżdżając do miasta. Staram się jednak być dobrej myśli, bo każdy ma jakąś szansę, by zdać. Trzymajcie kciuki w styczniu, bo przyda mi się dużo szczęścia i pozytywnej energii.

Skończyły się święta, a zatem nadszedł czas na małe podsumowanie. Mówiąc krótko - było dość średnio. Prezenty wspaniałe, choinka piękna, jedzenie pyszne, relacje domowników bardzo poprawne, ale co z tego? Atmosfery bożonarodzeniowej nie poczułam nawet przez moment. Może to wina braku śniegu (tak, droga zimo, znów sobie poszłaś nie w porę). A może po prostu jestem za stara na to wszystko i już nigdy nie poczuję tej całej, świątecznej magii. Ciężko stwierdzić. Mam nadzieję, że chociaż urok Sylwestra będę potrafiła w tym roku docenić, bo szykuje się naprawdę fajna domówka w gronie dobrych znajomych. Wracając jednak do świąt - idąc w Wigilię na pasterkę spostrzegłam zabawną rzecz. To wieczorne wyjście dla młodzieży jest świetną okazją do spotkania się ze znajomymi i udania się wraz z nimi na piwo lub inne napoje wyskokowe. Pasterka, czyli msza będąca kulminacyjnym punktem oczekiwań na narodziny Chrystusa, stała się pretekstem, żeby najzwyczajniej w świecie się nachlać. Przez chwilę miałam wrażenie, że to ze mną jest coś nie tak, bo nie dołączyłam do tej rozrywkowej ekipy tylko zostałam grzecznie w kościele, śpiewając kolędy. Po chwili jednak zrozumiałam, że to ich zachowanie jest w pewnym sensie śmieszne i żałosne. Jestem świadoma, że być może część z was postąpiła kilka dni temu podobnie do moich znajomych. Nie chcę nikogo oceniać, bo nie do mnie to należy. Przytaczam jedynie moje spostrzeżenia, ponieważ całe zajście wydało mi się co najmniej dziwne. Najśmieszniejsze jest to, że po owym wyjściu młody obywatel wraca grzecznie do domu, a niczego nieświadomy rodzic cieszy się, że syn czy córka zachowuje się tak przykładnie. Świat oszalał.

Wątpię, bym napisała tu coś jeszcze przed Sylwestrem, a zatem życzę Wam wszystkim wspaniałego, szczęśliwego, obfitego w pozytywne wydarzenia nowego roku! :)

Szału nie było, ale za to stroik ładny.


13 grudnia 2012

017. Winter is coming.

Marznę. Moje buty są całe mokre i zaśnieżone. Nos przypomina swym kolorem dorodnego buraka. Ręce coraz bardziej kostnieją, moje ruchy są mocno utrudnione. Czapka osuwa mi się na czoło, co zaczyna się robić naprawdę irytujące. Każdy mój krok staje się niepewny, oblodzone ulice nie wyglądają na bezpieczne. W radiu lecą tylko te kiczowate, świąteczne piosenki, które może i mają swój urok, ale słyszane 100 razy na dzień potrafią do siebie zniechęcić. W związku z konkretnym mrozem mój układ odpornościowy zrobił sobie wolne i obecnie siedzę przeziębiona kichając i kaszląc na zmianę. Mimo tego wszystkiego uwielbiam zimę. Lubię te piękne krajobrazy, ośnieżone drzewa, zamarznięte stawy. Lubię święta, choć ich magia nie jest dla mnie już tak oczywista, jak kiedyś. Lubię leżeć w łóżku przykryta kocykiem, z gorącym kakaem w dłoni. Zima niewątpliwie ma w sobie coś pięknego, choć dla wielu osób ta pora roku jest istnym utrapieniem. Zdecydowanie nie należę do tego grona, od zawsze z niecierpliwością czekałam na zimowe miesiące. Koniec grudnia oraz styczeń wiążą się z mnóstwem dni wolnych od szkoły/pracy/wysiłku. Któż nie lubi odpoczywać od codziennych zmagań? Ja jestem temu jak najbardziej przychylna. Niestety większość tego czasu planuję spędzić na przygotowaniach do matury - rozpoczęciu działań dotyczących prezentacji z polskiego oraz czytaniu historycznych lektur. Nie wiadomo, co z tego wyniknie, ale moje koncepcje bądź co bądź są dość ambitne. Trzymajcie kciuki. Oczywiście znajdzie się też czas na przyjemności. Obowiązkowe są łyżwy, na których jeżdżenie wychodzi mi już trochę mniej tragicznie. Sylwester we wspaniałym towarzystwem również jest okazją do świetnej zabawy. Nie zapominajmy o świętach, spędzonych w rodzinnym gronie przy radosnej atmosferze. Zapowiada się całkiem nieźle.

Tak z innej beczki - jutro czekają mnie pierwsze jazdy samochodem w warunkach dość ciężkich, bo w towarzystwie śniegu, lodu i tym podobnych. Biorąc pod uwagę moje umiejętności zaczynam się obawiać. Chyba jednak trochę przejdzie mi to uwielbienie dla zimy.

Czyż śnieg nie jest śliczny? :3

+ Kolega właśnie mi przypomniał o fajnej piosence ;)

1 grudnia 2012

016. Cześć, jestem Klaudia i mam osiemnaście lat.

Od 3 minut jestem oficjalnie pełnoletnia. Zastanawiam się, czy coś tak naprawdę zmieni się w moim życiu od momentu wejścia w dorosłość. Gdzieś tam w głębi zaczynam uświadamiać sobie, że skończył się czas beztroski i robienia nieodpowiedzialnych głupot, pora zatroszczyć się o swoją przyszłość. Mimo to nie spodziewam się żadnych gwałtownych zmian. To zwykły dzień, jak każdy inny. Na bycie dorosłą w pełnym tego słowa znaczeniu mam jeszcze sporo czasu. Swoją drogą zawsze bardzo lubiłam urodziny. Jako małe dziecko oczywiście najbardziej czekałam na prezenty. Teraz podarunki cieszą równie mocno, ale zaczynam też doceniać samą pamięć oraz miłe słowa, jakie w tym dniu usłyszę od bliskich mi osób.

Planowałam napisać wzniosłą notkę na temat wchodzenia w dorosłość, kończenia w życiu jakiegoś etapu,  planów na przyszłość i tym podobnych. Niestety, moja ekscytacja całkowicie blokuje inwencję twórczą i dziś nie dam rady sklecić nic bardziej sensownego. Pozostaje mi tylko rozpocząć świętowanie. Cieszmy się i radujmy zatem, gdyż Flores_ dołączyła do grona pełnoletnich obywateli. Hip hip hura!

Zawsze czuję się cholernie skrępowana przy tym śpiewaniu :P