29 stycznia 2013

021. Hej, nie mam pomysłu na tytuł.

Ferie dobra rzecz, ale wszyscy wiemy, że słodkie lenistwo nie może trwać wiecznie, zatem wczoraj musiałam powrócić do szarej, szkolnej rzeczywistości. Przydałoby się kilka słów podsumowania dla tych dwóch tygodni. Chyba mogę je uznać za udane, ponieważ były dużo przyjemniejsze, niż się spodziewałam. W kwestii życia towarzyskiego wszystko wróciło do normy (no, prawie wszystko, bracie). Ponadto mogę być z siebie dumna - zrealizowałam większość celów wyznaczonych na wolne dni. Dużo czytałam, zaczęłam pisać prezentację maturalną, oglądałam wiadomości, żeby być na bieżąco z sytuacją w państwie. Oczywiście były też momenty, które spędziłam przed komputerem, kiedy to "niszczyłam" znajomych w SongPopie na fejsbuku. Znalazłam czas zarówno na przyjemności, jak i na bardziej ambitne zajęcia, co mnie bardzo cieszy. Jedynie matematyka pozostała nietknięta, ale kto by tam się przejmował stereometrią. Krótko mówiąc był to bardzo ciekawie spędzony okres, a zatem dość niechętnie wybrałam się znów na lekcje. Na szczęście ten tydzień zapowiada się jeszcze w miarę przyzwoicie, gdyż w piątek odbędzie się długo oczekiwana przeze mnie studniówka. Myślę, że zarówno główna impreza, jak i after party (a może zwłaszcza ono) zostaną mi w pamięci na długo. Obawiam się jedynie poloneza, do którego mieliśmy dotychczas jedynie dwie próby. No ale cóż, jak szaleć, to szaleć, studniówkę ma się raz w życiu.

Właśnie znielubiłam zimę. W sumie nie, cofam to. Znielubiłam roztopy. Właściwie to też cofam, ja nigdy ich nie lubiłam. Dzisiaj po prostu przypomniałam sobie, dlaczego. Karny kutas dla kierowcy-palanta, dzięki któremu cała woda z kałuży wylądowała na mojej kurtce.

Może głównie ze względu na intro, ale zauroczyła mnie ta piosenka, choć to zupełnie nie moje klimaty.

15 stycznia 2013

020. Dylematy maturzystki.

Obiecałam sobie jakiś czas temu, że podczas ferii podejmę wreszcie decyzję, jakimi studiami jestem zainteresowana. Od ponad godziny przeglądam w internecie różne propozycje uczelni, opinie studentów, charakterystyki poszczególnych kierunków i NIC, jedno wielkie ZERO. Ta pustka w mojej głowie jest doprawdy przerażająca. Do myślenia o mojej przyszłości edukacyjno-zawodowej zabierałam się już nie raz. Niestety, skutek zawsze był podobny. Żadna możliwość nie odpowiada mi tak w stu procentach, z każdą wiąże się jakiś problem. Swoją drogą duży wpływ na trudności w wyborze mają moje upodobania - jako humanistka z góry jestem skazana na problemy w poszukiwaniu w miarę opłacalnych studiów. Będąc wybrzydzającą i marudną humanistką taki wybór jest prawie niemożliwy. Stąd właśnie moje wahania i niemożność podjęcia jakiejkolwiek sensownej decyzji w tej kwestii. Tymczasem matura zbliża się wielkimi krokami i wypadałoby wreszcie określić, jakie przedmioty będą mi potrzebne i na których powinnam się skupić. Myśl, że jeszcze nic nie ustaliłam sprawia, że z dnia na dzień staję się coraz bardziej nerwowa. Czekające mnie wykonywanie prezentacji maturalnej zdecydowanie nie polepsza tej sytuacji. Wiem, że dużo narzekam, zwłaszcza ostatnio, ale zwyczajnie się martwię, gdyż moja przyszłość jest w tej chwili bardzo niepewna. Właściwie nawet nie wiem, jak sobie pomóc i co zrobić, żeby wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. Pytałam już wielu ludzi o rady, ale właściwie żadna z nich nie okazała się dostatecznie pomocna. Cóż, chyba pozostaje mi czekać na jakieś nagłe olśnienie i mieć nadzieję, że nie nadejdzie ono zbyt późno.

Chyba powinnam się odnieść do tematu poruszonego w poprzedniej notce, przynajmniej tak w skrócie. Sprawa, choć dość skomplikowana i przykra, zaczęła rozwijać się w dobrym kierunku. Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy i zaczynam mieć nadzieję, że w ciągu najbliższych dni i tygodni wszystko znów wróci na właściwe tory.

Piraci z Karaibów zawsze spoko. ♫ Hans Zimmer - Davy Jones


10 stycznia 2013

019. Krótko o tym, jak rozpocząć nowy rok w najgorszy z możliwych sposobów.

Krok pierwszy ku katastrofie wykonałam już w roku poprzednim, jednak jego konsekwencje widoczne są dopiero teraz. Po niespełna dwóch latach nastąpił wielki i bolesny koniec tego, co było najbliższe mojemu sercu. Może jednak nie takie bliskie, skoro zniszczyłam to w tak żałosny sposób? A może wszystko psuło się już wcześniej, a czas sprawił, że coś się wypaliło? Pomimo takich podejrzeń moje zachowanie nie może być niczym usprawiedliwione, żadne okoliczności łagodzące nie wchodzą w grę. Żałuję, że zaprzepaściłam te dwa lata. Żałuję też, że skrzywdziłam drugiego człowieka, choć nigdy w życiu nie pragnęłam, by tak się stało. Niestety, czasu nie cofnę, a za błędy trzeba płacić.

Cokolwiek przyniosą najbliższe miesiące i jakakolwiek decyzja zostanie podjęta, wiem jedną rzecz - choćby to była najpiękniejsza i największa miłość, brak zaufania przekreśla wszystko. Dobrze, że zbliżają się ferie, czas na przemyślenia jest teraz jak najbardziej pożądany.

W tym momencie pragnęłam rozpocząć jakiś bardziej przyjemny temat, ale w sumie nic nie przychodzi mi do głowy. Wczoraj w idiotyczny sposób oblałam egzamin na prawo jazdy robiąc błąd na tym, co dotąd wychodziło mi najlepiej. Ach, ta ironia losu. Ponadto zmierzyłam się z próbną maturą, ale chyba w tej kwestii chwilowo narzekać nie mogę. Zobaczymy jutro, gdy oddadzą arkusze z rozszerzonego angielskiego i polskiego. Podejrzewam, że może być wesoło.

Siedząc w pokoju i rozmyślając o swojej sytuacji mam ochotę starym zwyczajem iść na peron i nachlać się tanim winem, jak typowy przedstawiciel społecznego marginesu. Zamiast tego na dziś wybieram relaks przy muzyce. Lubię ten kojący głos Rojka. ♫ Myslovitz - Wieża Melancholii