14 sierpnia 2012

008. No to w drogę!

Raczej kiepska ze mnie organizatorka. W tym roku niestety jestem zmuszona zaangażować się w planowanie moich pierwszych, samodzielnych wakacji. Pisząc samodzielne mam na myśli wyjazd bez rodziców i innych dorosłych opiekunów. Czeka mnie bowiem podróż na Mazury, w towarzystwie grupki znajomych. Organizacją tegoż wyjazdu powinniśmy zająć się już dawno, jednak wyszło to raczej kiepsko. Wszystko odkładaliśmy na ostatnią chwilę. Obecnie sprawa wygląda tak, że wyjeżdzamy za niecały tydzień, a nie ustaliliśmy jeszcze połowy rzeczy. Najbardziej martwi mnie sam dojazd do miejsca docelowego - musimy zdać się na PKP, które zmuszają nas niestety do dwóch przesiadek w czasie podróży. Oczywiście dochodzi też kwestia finansowa - bilety wciąż drożeją i zdaje się, że transport pochłonie dużą część z naszych funduszy. Cóż, dobrze, że trochę oszczędziłam tego lata. Kolejna rzecz, która mnie niepokoi i jednocześnie najbardziej przeraża to pakowanie. Trzeba zabrać tyle ubrań, jedzenia i innych klamotów, a torba nie mieści nawet połowy mojego bagażu. Powinnam sporządzić sobie jakąś listę, aby niczego nie zapomnieć (co niestety często mi się już zdarzało). Krem z filtrem - obowiązkowo! Koniecznie coś na komary (wrrrr, te złośliwce!), podręczna apteczka (przezorny zawsze ubezpieczony), śpiwór (który powinnam wywietrzyć swoją drogą, ale może najpierw spróbuję go znaleźć wśród sterty przedmiotów znajdujących się w mojej szafie). Oczywiście ciuchy, kosmetyki i duuuuużo jedzenia (głodomor ze mnie, choć nie widać ;p). Może jakieś wykreślanki/krzyżówki na drogę, coby trochę ożywić umysł i nie rozleniwić go całkiem? Zobaczymy. Wypadałoby też naładować aparat. Nie mogę zmarnować okazji na zrobienie tylu przezabawnych zdjęć. Będzie co wspominać. Teraz pozostaje mi tylko czekać do niedzieli i wybyć daleko od tej nudnej, szarej, wiejskiej rzeczywistości.


Ten wyjazd będzie również największym do tej pory wyzwaniem w kwestii mojej walki ze zbyt częstym spożywaniem alkoholu. Trzymajcie kciuki!

I jeszcze trochę muzyczki - KLIK

EDIT
Z wyjazdu nici. Organizacja fatalna, nieporozumienia wśród towarzystwa. Cóż, szkoda. 

5 sierpnia 2012

007. O wszystkim i o niczym.

Moje lenistwo poraz kolejny osiąga swój szczyt. Tyle rzeczy planowałam na te wakacje, tyle celów miałam realizować, a tymczasem co? Otóż nic. Moja nauka historii w ramach przygotowań do matury zatrzymała się na początku średniowiecza (które zresztą nigdy nie było moja mocną stroną) i dalej chyba nie zamierza ruszyć. Rowerowe podróże ograniczyły się do kilku wyjazdów w stronę okolicznych miejscowości, żadnych porządnych wypadów, chociaż zamierzałam wybrać się gdzieś dalej. Sterta książek leży na półce, a przeczytałam ich w te wakacje zaledwie 3. Generalne porządki pokoju, które miałam wykonać tego lata odkładam w nieskończoność, byle tylko nie zabierać się za ogarnianie tego syfu. Już sam widok bałaganu w sypialni skutecznie zniechęca mnie do wszystkiego. Nie chcę, by druga połowa wakacji wyglądała podobnie. Potrzebuję natychmiastowego impulsu, energii, czegoś, co pobudzi mnie do działania, może wręcz zainspiruje. Tylko gdzie ja to znajdę?

W ten weekend nastąpiła moja pierwsza konfrontacja z problemem alkoholowym. Ze swojej postawy jestem bardzo zadowolona - nie wypiłam nic, choć miałam ku temu dwie okazje. Znajomi częstowali, namawiali, ja jednak twardo stałam przy swoim i popijałam niewinnie Tymbarka (jabłko-mięta, cudownie orzeźwia w gorące dni). Towarzystwo pozytywnie mnie zaskoczyło, gdyż moje wstrzymanie się od picia nie było dla nich żadnym kłopotem, nasze spotkanie przebiegło w świetnej atmosferze i nikt do nikogo nie miał pretensji. Zatem początek zmian jak najbardziej udany. Dalej może być już tylko lepiej.

Ktoś mi poleci jakieś dobre repetytorium z historii?

Tłocznie się ostatnio zrobiło na tym blogu, milutko. Teoretycznie nie zależy mi tak bardzo na szerokim gronie odbiorców, ale zwiększająca się liczba czytelników oczywiście cieszy :)

Coś do posłuchania. ♫ Radiohead - Karma Police