Wielkanoc minęła niepokojąco szybko. Jutro czeka mnie powrót na zajęcia, a mój mózg zdecydowanie odmawia ponownego przestawienia się na tryb "praca". Pozostając zatem w świątecznym nastroju, postanowiłam przeanalizować minione dni i doszłam przy tym do całkiem ciekawych wniosków. Odkryłam, że chyba jednak nie jestem takim kuchennym przegrywem, za jakiego uważałam się całe swoje życie. Kilkanaście kulinarnych wpadek zaliczonych w przeszłości nie zniechęciło mnie do dalszych działań w kuchni i w ciągu ostatnich lat stopniowo rozwijałam swoje umiejętności w tej dziedzinie. Okazuje się, że warto było się trochę pomęczyć, aby ostatecznie cieszyć się z zadowalających rezultatów. Wielkanoc była dla mnie pewnego rodzaju sprawdzianem. Miałam szansę udowodnić zarówno sobie, jak i rodzince, że jestem w stanie przygotować coś nadającego się do zjedzenia, a nawet dość smacznego! W tym roku moje obowiązki obejmowały głównie pieczenie, w związku z tym odziałam się w fartuch, podwinęłam rękawy i zabrałam się do pracy.
Efektem tych zmagań były dwie babki oraz sernik, który stał się już chyba moją specjalnością i jest nieodłącznym elementem większości rodzinnych uroczystości. Nieskromnie przyznam, że wszystkie wypieki okazały się sukcesem i zadowoliły gusta naszych gości. To doświadczenie utwierdziło mnie w przekonaniu, że gotowanie, a zwłaszcza przygotowywanie słodkości, sprawia mi sporo przyjemności. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę tak podekscytowana na myśl o spędzeniu kilku godzin w kuchni. Miłość do garów z pewnością nie przeszła na mnie drogą dziedziczenia - zarówno mama, jak i babcia wręcz tego nie znoszą. Dzięki temu mam gwarancję, że nie będą zbyt często ingerowały w moje kuchenne eksperymenty. Wspominam o tym nie bez powodu. Przekleństwem wielu jedynaków jest to, że członkowie rodziny nieustannie próbują ich w czymś wyręczać. W przypadku gotowania wolałabym uczyć się na własnych błędach i w ten sposób osiągać swoje małe sukcesy. Oczywiście, nie dajcie się zwieść. Jak wielka nie byłaby moja fascynacja gotowaniem, ulubionym etapem prac nadal pozostaje konsumpcja. Wstyd się przyznać, ale na myśl o tych wszystkich świątecznych smakołykach wychodzi ze mnie prawdziwe zwierzę. ;)
Mam nadzieję, że wasze święta były równie udane, jak moje. A na początek nowego, pracowitego tygodnia, polecam odrobinę dobrej muzyki. Tym razem klasyka: Depeche Mode - Precious
Jak ja nienawidzę gotować;D Nie wiem czemu, jak mam coś przyszykować do jedzenia to mną trzepie ze złości, straszne;D
OdpowiedzUsuńAle chętnie spróbowałabym Twoich wypieków!
Ja kiedyś też od tego stroniłam, ale teraz uwielbiam pieczenie! Może też się jeszcze przekonasz :D
UsuńCiężko powiedzieć, skoro po tylu latach nic się nie zmieniło xD Czasem mam wrażenie, że z wiekiem jest coraz gorzej haha
UsuńNie ma co się poddawać :D
UsuńSerniczek i babki - klasyka! Zawsze pożeram z upodobaniem, ale próbować nowości też lubię. Myślę, że rodzajów ciast panuje dostatek i pieczenie prędko Ci się nie znudzi. Nowe wyzwania przed Tobą :)
OdpowiedzUsuńOj tak, jest mnóstwo przepisów do wypróbowania i ja te wyzwania chętnie podejmę :D
UsuńJakie ciacho w najbliższych planach? :D Daj fotki, cobyśmy chociaż oczami pojedli ^^
UsuńChwilowo na pieczenie nawet nie mam czasu :( Ale jak tylko znajdę chwilę to biorę się za ciasto marchewkowe, bo uwielbiam!
UsuńOczywiście że udane mimo że za krótkie ;D
OdpowiedzUsuńja nie lubię gotowania niestety no ale jak trzeba to trzeba ;D
grlfashion.blogspot.com
Zapraszam;* odwdzięczam się za każdą obserwację ;)
Święta zawsze są za krótkie, niestety :D
UsuńBardzo lubię gotować/piec, ale nienawidzę, gdy ktoś próbuje mi mówić, "jak będzie lepiej". Święta udane, ale cieszę się, że mogę wrócić do mojej małej rutyny :)
OdpowiedzUsuńZostaję na dłużej :)
Mam to samo - też nie znoszę, gdy ktoś próbuje zbyt bardzo ingerować w to, co robię. Na szczęście już teraz tego nie doświadczam :D
UsuńMiło mi niezmiernie <3
Moje były okropne. Spędziłam je (jak również czas obecny) na poszukiwaniu zaginionej babki z mojej okolicy.
OdpowiedzUsuńO kurczę, brzmi poważnie :/ Mam nadzieję chociaż, że poszukiwania okazały się skuteczne.
UsuńZnaleźć ją znaleziono, ale martwą :(
Usuńo cholerka, to poważna sprawa :(
UsuńI ja w te święta zrobiłam sama ciasto z nowego przepisu, bo tez nie lubię, kiedy mama mi się "wtyka" i nie daje robić samej :)
OdpowiedzUsuńTo witaj w klubie! :D
UsuńOj święta rzeczywiście minęły baaardzo szybko. Ja jakoś nie mogę się przemóc do gotowania. Mnie te błędy popełniane w kuchni jakoś od niej oddalają. Ale też nie powinnam się poddawać, by cieszyć się z rezultatów tak jak Ty:)
OdpowiedzUsuńja wyszłam z założenia, że trening czyni mistrza i nie warto się poddawać zbyt wcześnie :D
Usuń