W słuchawkach stary hit, który od paru dni siedzi mi w głowie: Modern Talking - You Can Win If You Want
Ten melancholijny Kłapouchy na nagłówku doprowadzał mnie powoli do szaleństwa, gdyż zupełnie nie pasował do mojego aktualnego nastroju, zatem postanowiłam pobawić się trochę z wyglądem na blogu. Wydaję mi się, że wyszło całkiem nieźle, jest dość skromnie, ale ja cenię sobie prostotę. Cenię sobie także niezależność i w związku z tym ostatnio w moim życiu wydarzyło się coś niespotykanego - zaczęłam pracować. Co prawda nie jest to jakieś ambitne zajęcie, zbieranie wiśni nie należy do szczytu moich marzeń, ale pozwala na zarobienie paru groszy. W połączeniu ze zbliżającym się zbiorem jabłek pozwoli mi to na uzyskanie całkiem sporej kwoty. A pieniążki, jak powszechnie wiadomo, zawsze mogą się przydać. Zbliżają się studia, wypadałoby wybrać się na jakieś zakupy, aby w wielkim mieście prezentować się w miarę przyzwoicie. Skromna pensja pozwoli także na opłacenie wakacyjnych wyjazdów nad jezioro, czy też organizację domówek. W najbliższym czasie jednak szykuje się coś poważniejszego od jednodniowych eventów, mianowicie 4 dni w Karpaczu. Oczywiście moja miłość do Zakopanego nie uległa zmniejszeniu, jednak czasem przyda się jakaś odmiana. Wypad w Sudety jak najbardziej mi odpowiada, również ze względu na towarzystwo, z którym spędzę ten czas. Niestety, najpierw muszę zaliczyć ostatni dzień w sadzie, z którego po raz kolejny wrócę wymęczona, brudna, pogryziona przez robactwo, spalona przez słońce i pewnie wkurzona na faceta, który notorycznie zaniża mi wagę towaru. Cóż, dla wyższych celów trzeba się czasem poświęcić.
Na koniec pochwalę się, że wreszcie znalazłam butelkę Coca-Coli z moim imieniem, na którą polowałam od paru tygodni. Teraz mogę umrzeć spełniona ;)
Nie umieraj jeszcze, może znajdziesz inne pragnienia:)
OdpowiedzUsuńPraca sezonowa? Współczuję, nigdy co prawa przy takiej nie robiłam, ale słyszałam że jest przerąbane. No ale jak chce się mieć swój grosz to każda praca jest dobra.
Spokojnie, jeszcze nie zamierzam :D
UsuńPrzyznam, że rzeczywiście jest to dość męczące, na dodatek płaca marna, ale nie miałam wyjścia, za coś musiałam się zabrać.
Uh, nie cierpię owoców, bo sama mam kawał sadu i muszę to wszystko zbierać, jeszcze za darmochę. Choć za kasę to bym nawet pozbierała, może truskawki? Zależy od stwaki, bo np. grając na gitarze w dobrym miejscu można w godzinę uzbierać 30 zł, kto wie, czy to nie bardziej oplacalne (przy okazji sobie poćwiczysz...) Też pewnie niedługo ruszę do roboty, mam tyle planów na dorosłe wakacje, a rodzinka uboga.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w walce z jabłkami. Nie przerób drani na jabłecznik!
CZołem
Ja też jakoś nie pałam do nich miłością, męczę się przy nich strasznie, a płaca marna, ale nie mam innych opcji zarobku chwilowo, więc muszę wytrwać ;)
Usuń...lubię zbierać/rwać duże owoce. Wiśnie też, jednak szału dostaję przy pipidówkach wielkości porzeczki czy agrestu. Żeby przez coca-colę umierać dziewczyno! Wyjazd w góry ci się szykuje, a ta przez zbędne kalorie chce umierać :P ...
OdpowiedzUsuńZ dużymi jest o wiele prościej, te malutkie potrafią doprowadzić człowieka do białej gorączki. Bez nerwów, jeszcze się nie wybieram na tamten świat ;d
UsuńJa nie przepadam za zbieraniem owoców, głównie dlatego, że co roku mam tę robotę u siebie w ogrodzie, więc wystarcza mi :D
OdpowiedzUsuńLepiej rwać wiśnie, niż czereśnie ;D
OdpowiedzUsuńI to i to jest niezbyt przyjemną pracą :P
UsuńAle z dwojga złego jednak wolę wiśnie ;P
UsuńZbieranie wiśni to jeden z elementów wakacji mojego dzieciństwa! <3 Niestety, wiśnia została brutalnie ścięta przez dziadka i już nie mamy co zbierać. To trochę smutne. Mogłabym Ci pomóc.
OdpowiedzUsuńHm, ostatnio ktoś chciał mi kupić puszkę z napisem 'blondynka'. Ekhm, a jestem brunetką...
Chętnie przyjęłabym pomoc, bo mi wiśnie nie kojarzą się z beztroskim dzieciństwem, tylko z bólem pleców :P
UsuńWidzę, że masz niezłych znajomych, skoro ci od blondynki ubliżają xd
Ja też próbowałem pracować...w Call Center. Rzuciłem robotę, zmęczyło mnie naciąganie ludzi. Teraz relaksuję się i czytam książki :D
OdpowiedzUsuńO kurczę, zaszalałeś z tą robotą :D Czytanie jest lepsze od naciągania ludzi, zdecydowanie! ;)
UsuńSudety, Sudety ^^ baw się dobrze!
OdpowiedzUsuńZazdro, ja nigdy, przenigdy nie znajdę butelki ze swoim imieniem :(
Bawiłam, dziękuję :D
UsuńAż tak rzadkie masz imię? Ja ze znalezieniem mojego też miałam spory problem, choć jest w miarę popularne ;)
Ups, wybacz, refleks szachisty >.<
UsuńWedług jakiejś tam strony w Polsce jest 4 017 osób o moim imieniu ;) Chociaż ja osobiście znam jeszcze dwie, a kolejne dwie kojarzę. Więc mogliby zrobić tę butelkę, no! :P
Też zbierałam ! tyle, że ja truskawki, za granicą. Szału nie było, ale wróciłam spełniona z wypłatą do domu ;>
OdpowiedzUsuńTruskawki brzmią jakoś bardziej przyjaźnie od wiśni, no i chyba są lepiej płatne ;D
UsuńCZY ja wiem czy bardziej przyjaźnie? Ja bym wolała wiśnie podjadać w pracy :> A z płaceniem to chyba racja.
UsuńWiśni raczej nie lubię, za to truskawki mogę jeść zawsze i wszędzie w ogromnych ilościach ;>
UsuńKażda praca jest dobra, a pieniądze faktycznie się przydają. W te wakacje miałam sporo prac, więc też będę mogła trochę zaszaleć, oczywiście w granicach rozsądku.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wyjazdu w góry. To takie niesamowite miejsce. Zakochałam się w nim od razu. Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić.
Pozdrawiam :)
Pewnie, zawsze fajnie jest zarobić coś dla siebie. Góry są cudowne i w tym roku również były, bo wyjazd udał się świetnie :)
UsuńSerio, cola?
OdpowiedzUsuńCo złego jest w coli? ;d
UsuńEj no wlaśnie, to jest niesprawiedliwe, tyle butelek coli, a żeby etykietka z imieniem "Ola" to cud nad cudami normalnie! Ostatnio jak zauważyłam, że są dwie, to sobie oba kupiłam, a co! To jest jawna dyskryminacja :>
OdpowiedzUsuńNo nie gadaj, że takie trudności ze znalezieniem "Oli" są, przecież to popularne imię ;p Zgadzam się, dyskryminacja!
Usuń