Dobita przez pogodę i katar czekałam tydzień, aby zabrać się za sprawozdanie z mojej studniówki. Muszę przyznać, że impreza była naprawdę udana. After party wprawdzie wyszło dużo skromniej, niż się spodziewałam, ale i na to nie będę narzekać. Podczas balu, jako jedna z niewielu dziewczyn, miałam na sobie sukienkę w innym kolorze, niż czarny. Postanowiłam zaszaleć i wbić się w soczyście czerwoną kreację. Początkowo ten fakt był dla mnie dość przerażający, ponieważ jestem osobą nieśmiałą i nie chciałam zbyt bardzo wyróżniać się w tłumie. W miarę trwania zabawy zdałam sobie jednak sprawę, że całkiem fajnie jest być czasem w centrum uwagi. Nie mogę wiecznie stać z boku, czasem mam dość bycia szarą myszką. Wracając do meritum - gdybym miała krótko podsumować tę studniówkę, bilans jest jak najbardziej pozytywny. Jedynie bolące nogi oraz zimne jedzenie i sztywna atmosfera na początku trochę zepsuły mi wieczór. Do reszty nie mam większych zastrzeżeń. Właściwie to tyle, jeśli chodzi o relację z imprezy. Miało być ciut ambitniej i porządniej, ale chyba nie ma sensu rozpisywać się na ten temat bardziej szczegółowo.
To doprawdy niesamowite, w jakim tempie rośnie bałagan w moim pokoju. Z dnia na dzień coraz więcej tu ubrań na fotelach, książek porozrzucanych po półkach. Mam wrażenie, że zawartość moich szaf pewnego dnia wysypie mi się na głowę. Czyżby czekało mnie generalne sprzątanie? (matko, jak ja nienawidzę słowa "sprzątać".) Chyba jednak nie mam wyboru, chociaż z motywacją może być kiepsko. Odkąd wróciłam do szkoły po feriach, opuściła mnie cała energia i chęć działania. To dość interesująca sprawa - dni wolne spędziłam aktywnie, a teraz, kiedy powinnam się uczyć, siedzę przed laptopem obżerając się pączkami. Codziennie po południu czeka mnie dokonywanie wyboru. Nauka, czy komputer? Książka, czy telewizja? Powtórki maturalne, czy gra na keyboardzie? Otrzeźwiający spacer po wsi, czy krótka podróż do kuchni po czekoladę? To przykre, że zazwyczaj wygrywa druga opcja. Zawsze wydawało mi się, że jestem ambitna. Tymczasem coraz częściej zaczynam w to wątpić i przekonywać się, że lenistwo zwycięża z chęcią rozwoju i stawania się lepszą z dnia na dzień. Matura tuż tuż, a ja wszystkie związane z nią kwestię odkładam na coraz odleglejsze terminy. Nie potrafię się zawziąć tak raz, a dobrze i ruszyć na przód. Zdaje mi się, że wszystko robię "po łebkach", częściowo, w niczym nie daję z siebie 100%, choć wiele razy mam ku temu okazję. Stanęłam w miejscu, a może nawet się cofam. Chciałabym znów poczuć ten cały "wiatr w żaglach" i wypłynąć ku poznawaniu czegoś nowego, lepszego, ciekawszego. Tylko skąd brać energię, by zacząć?
Chciałam wstawić zdjęcie pączków, ale rodzinka wszystkie zjadła. Dobra, przyznaję bez bicia, że sumiennie pomagałam. Na szczęście z odsieczą przybyły Demotywatory.
Poukładaj nowe pary xD Telewizja czy komputer? Książka, czy gra na keyboardzie? Powtórki maturalne, czy Nauka?
OdpowiedzUsuńHaha, nawet dobra opcja xD
Usuńteż mam takie okresy i to wszystko z przemęczenia... najlepszy na to spacer...
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy spacer pomoże, ale spróbuję. Mam nadzieję, że ten spadek formy szybko minie.
UsuńPamiętam, że na mojej studniówce wiele dziewczyn miało czarne sukienki. Ja już na początku stwierdziłam, że to nie pogrzeb, żeby ubierać się na czarno! :D Kupiłam więc niebieską, a ostatecznie poszłam w biało-granatowej. :D
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że zabawa była udana.
Dokładnie tak, nie tylko czarne sukienki mogą być eleganckie i pasujące na tego typu okazje :)
UsuńW końcu studniówkę ma się tylko raz w życiu ;)
UsuńWłaśnie tak!
UsuńA szkoda. :P Tęskno mi za czasami liceum...
UsuńZa parę lat pewnie też będę za tym tęsknić ;)
UsuńPewnie tak. :) Tak już mamy, że doceniamy coś dopiero wtedy, kiedy się skończy.
UsuńJa miałam czarną :) Co do pączków na koncie mam ich 3. Nie wiem czy to aż czy tylko. Słowo matura i przygotowania do matury zaczynają brzmieć dla mnie obco. Ja ją chyba napisze za rok. Cieszę się z Twojej udanej studniówki. A tak w ogóle to nadal jaram się Twoim nagłówkiem.
OdpowiedzUsuńMała czarna zawsze spoko :)
UsuńMaturę najchętniej odłożyłabym na baaaardzo odległy termin, ale niestety nie mogę i już w maju przyjdzie mi się z nią zmierzyć.
Mnie również podoba się ten nagłówek, dziękuję!
Teraz wszyscy piszą o swoich studniówkach, aż sama zatęskniłam za tym okresem w swoim życiu. Co do sprzątania, to ja i mój pedantyzm chętnie pomożemy ;D
OdpowiedzUsuńJa też czuję już, że będę tęsknić za latami w liceum.
UsuńSerio? Ja chętnie zapraszam! :D
Dla mnie studniówka i matura to w sumie jeszcze dość odległa sprawa, ale już zaczynam się obawiać, że nie dam rady, a na studniówkę nie będę miała z kim iść. ;D
OdpowiedzUsuńSkoro odległa to do tego czasu na pewno znajdziesz partnera, nie martw się na zapas :P
UsuńStudniówka przede mną, ale właśnie jestem po półmetku. Och, chciałabym żeby moja studniówka była choć w połowie tak udana, jak to ;D
OdpowiedzUsuńCzerwone sukienki są prześliczne. Och *.*
Półmetek fajna sprawa, mój zeszłoroczny również był bardzo udany :)
UsuńZgadzam się zdecydowanie! <3
Jednym słowem jesteś obibokiem :P. Ale przed maturą się na pewno zmobilizujesz :D.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, bo jeśli nie, to może być kiepsko :P
UsuńOj, nie czarnowidz :P.
UsuńJa postawiłam na czerń, bo najlepiej wyglądam w tym kolorze. Może jeszcze w zielonym, ale na taką studniówkową kreację bym sobie nie pozwoliła. Też dobrze się bawiłam i nie mam co narzekać :)
OdpowiedzUsuń[anielski-chichot.blogspot.com]
Ja nie chciałam wyglądać jak wszyscy, tym bardziej, że w ciągu tygodnia bardzo często chodzę ubrana na czarno :P
UsuńOj tam, przesadzasz. Po prostu musisz chwilę odpocząć od bycia aktywną i ambitną, i trochę poleniuchować. :)
OdpowiedzUsuńTylko jak ja już zacznę się rozleniwiać to nie mogę się później ogarnąć. :P
UsuńDobrze, że chociaż widzisz ten problem. :D
UsuńJest mnóstwo miejsc w sieci - blogów zwłaszcza, które pomagają się "ogarnąć". No, a poza tym trzeba po prostu zacząć i to wszystko stanie się codziennością :)
OdpowiedzUsuń