16 października 2012

011. Rutyna to zło.

Każdy mój dzień wygląda tak samo. Wstaję rano, godzina 6.00. Do pociągu pozostało sporo czasu, zatem mogę jeszcze poleżeć przez moment. Nie mogę jakoś wywlec się z ciepłego łóżeczka, więc ten moment trwa zazwyczaj do 6.25 kiedy to z przerażeniem stwierdzam, że spóźnię się do szkoły. Wskakuję w kapcie, biorę pierwsze lepsze ubrania z szafy i ruszam do łazienki. Tam spędzam 15 minut wykonując poranną toaletę, z pełnym rezygnacji spojrzeniem patrzę w lustro, po czym pędzę do kuchni. Szybkie śniadanko w postaci kanapki z szynką, herbatka oraz tran (na odporność; nie wierzyłam w jego skuteczność, ale o dziwo jeszcze nie zachorowałam od kiedy go łykam). Godzina 6.45 wychodzę na pociąg. Nie spieszę się, rano zazwyczaj po prostu nie mam na to siły i energii. Docieram do szkoły, gdzie spędzam 7 godzin nudząc się lub wysilając umysł (w zależności od lekcji). Wracam do domu, gdzie czeka na mnie obiad. Następnie kilka godzin nic-nie-robienia i słodkiego lenistwa spędzonego przed telewizorem lub komputerem (jestem zła na siebie, że tyle czasu na tym tracę). Wieczorem zabieram się za lekcje, ewnetualnie naukę na następny dzień. Dochodzi godzina 22.00, powoli zbieram się do spania. Na tym koniec. Z małymi wyjątkami wszystkie dni wyglądają bardzo podobnie. Od początku października poświęcam kilka godzin tygodniowo na naukę jazdy, ale to jedyna innowacja jeśli chodzi o spędzanie wolnego czasu. Reszta pozostaje bez zmian, co zaczyna być cholernie frustrujące. W żadnym kierunku się nie rozwijam, utknęłam w miejscu i nie potrafię nic z tym zrobić, nie umiem ruszyć na przód. Nuda wtargnęła do mojego życia z impetem, a ja nie mogę zmienić przyzwyczajeń i po prostu się jej poddaję. Skąd brać motywację do działania? Jak pozbyć się rutyny? Jak znaleźć chęci, by odstawić komputer i zająć się czymś bardziej produktywnym? Te pytania chwilowo pozostają dla mnie bez odpowiedzi.

Post niezbyt radosny, choć wbrew pozorom mój humor jest całkiem dobry. Po prostu doszłam do wniosku, że denerwuje mnie taki stan rzeczy i w związku z tym muszę sobie trochę ponarzekać i pomarudzić. Obiecuję następnym razem nieco więcej optymizmu. Tymczasem życzcie mi powodzenia na jazdach, abym nie skasowała nikogo po drodze ;)

A na koniec coś miłego dla ucha.
Elvis Presley - Jailhouse Rock

41 komentarzy:

  1. Coś mi się wydaje, że obie powinnyśmy się za siebie wziąć i w końcu zrobić coś... no nie wiem, innego? Tylko co. *burza mózgów* :D
    Jak daleko masz do szkoły, że jeździsz pociągiem? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wypadałoby zacząć coś robić, tylko niestety ja również nie mam pojęcia, co by to mogło być xD Trzeba ostro pomyśleć.

      7km, więc w sumie nie tak daleko, no ale jednak pieszo iść nie mogę ;p

      Usuń
  2. Elviiiiiis <3 gdybym żyła w jego czasach... ach... te marzenia.

    Co do Twojego narzekania - adres bloga zobowiązuje! :D tym bardziej, że jest jesień, więc masz prawo :)
    Też tak czułam, ale zaczęłam chodzić na kurs salsy i jest lepiej :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj, też bym chciała żyć w jego czasach, przynajmniej jeśli o muzykę chodzi, bo to co teraz w radio czasem leci, to szkoda gadać.

      Czasem trzeba trochę ponarzekać, byle z umiarem. Kurs salsy? Nie wiedziałam, że chodzisz, fajna sprawa :)

      Usuń
    2. "Yesterday was Thursday, Today is Friday, Tomorrow is Saturday And Sunday comes afterwards" hmmm... głębokie.

      Dokładnie, dobrze to robi na umysł i duszę ;)
      Bardzo fajna :) gorąco polecam!

      Usuń
  3. Zdarza się. Myślę, że to jesienna depresja, którą pewnie teraz przechodzi wiele osób. Na pewno wkrótce minie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i ma to związek z depresją jesienną, ale sama potrzeba zmian i oderwania się od tej monotonii towarzyszyła mi już wcześniej, dlatego chyba powinnam coś z tym wreszcie zrobić ;>

      Usuń
    2. Zmiany dobra rzecz. :) Mam podobnie, też chętnie zmieniłabym nieco swój grafik.

      Usuń
    3. Chyba każdy czasem potrzebuje zmian ;)

      Usuń
  4. Optymizm optymizmem, ale wydaje mi się, że życie większości z nas wygląda tak lub podobnie - przynajmniej moja skromna osoba do grona znudzonych obecnym życiem się zalicza.

    Ale bez nerwów, niedługo święta. W święta nie trzeba wstawać o szóstej, nanana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba rzeczywiście wiele osób odczuwa znudzenie życiem. Dobrze, że nie jestem sama ;p

      Oj tak, święta, na samą myśl nastrajam się bardziej pozytywnie. No i to późne wstawanie <3

      Usuń
  5. ładnie napisane :) no to trzeba się wziąć za siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) No trzeba, trzeba, tylko nawet nie wiem, od czego zacząć i jak się zmotywować ;d

      Usuń
    2. Wiem, że tak powinnam, ale jestem tak cholernie leniwa, że się nie mogę zmotywować :)

      Usuń
  6. Myślę, że wiele z nas mogłoby napisać podobny tekst. Jesienią życie wydaje się być niczym więcej, jak tylko nudną, monotonną rutyną, niewnoszącą nic odkrywczego czy ciekawego. Ciągle to samo: szkoła, dom, szkoła, dom, weekend. I tak w kółko, i bez końca.
    Jeśli zaś chodzi o przesiadywanie przed komputerem, to też częsta przypadłość naszego pokolenia, jeśli mogę tak to ująć ;d Powiem ci, że przez ostatnie 3 miesiące nie miałam internetu na swoim kompie i wcale nie było mi z tym tak źle, a nawet wyszło na dobre! O wiele więcej czytałam - książki pochłaniałam w niesamowitym tempie. Teraz, stety czy niestety, internet wrócił, a "Czarnobylska modlitwa", którą zaczęłam wcześniej czytać, leży porzucona, niedokończona... Internet to okropny pochłaniacz czasu!
    Mam taki nawyk, że po powrocie do szkoły krótko odpoczywam, jem obiad, gadam z mamą, czasem obejrzę jakąś głupotę w tv ("Trudne sprawy" czy coś :D), potem siadam do nauki, a relaksuję się dopiero wieczorem. Wyznaję zasadę "najpierw obowiązki, potem przyjemności".

    Rozpisałam się. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, jesienią chyba bardziej odczuwamy tą monotonię i rutynę. Co do komputera z tym też masz rację - obecnie ludzie używają go stanowczo zbyt często. Jestem świadoma tego, że gdybym odstawiła go na tydzień lub dwa spędzałabym czas zdecydowanie lepiej, chociażby tak, jak ty - czytając. Niestety, chyba jest to dla mnie zbyt duża pokusa i nie umiałabym z własnej woli całkowicie z tego zrezygnować :(

      "Najpierw obowiązki, potem przyjemności" -oj, powinnam sobie wziąć te słowa do serca ;)

      Usuń
  7. Nie martw się (raczej nie powinnaś), taka szkolna rutyna dopada nas wszystkich. Wiesz, zawsze możesz się zapisać na jakieś zajęcia dodatkowe, co choć w małym stopniu urozmaiciłoby popołudnia. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie zajęcia fajna sprawa, chociaż znając mój słomiany zapał niewiele by z tego wyszło. Może lepiej zacznę od czegoś mniej wymagającego, jak czytanie książek ;)

      Usuń
    2. Dobre i to. :)

      Usuń
  8. Weź, moja rutyna, ech, szkoda gadać.

    Z jednej strony chciałbym coś robić, w szkole, uczyć się, cokolwiek. A z drugiej, nie, jestem leniwy, ale to też nie jest łatwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo, że z jednej strony zapał jest, ale gdy przychodzi co do czego, to mi się odechciewa i ląduję na kanapie przed telewizorem ;x

      Usuń
    2. Chodź, jestem w połowie 6 sezonu najlepszego serialu świata :P

      Usuń
    3. Podejrzewam, że wspominane niedawno "Jak poznałem...". Uwielbiam ten serial i 8 sezonu już się nie mogę doczekać ;p

      Usuń
    4. Już są po polsku pierwsze 4 odcinki w necie.

      Ale ja sobie powolutku oglądam, sezonami, a potem złapię to co wydali przeciekło po polsku :3

      Usuń
    5. Ja też powoli, bo mam braki w 4 i 5 sezonie, gdzie widziałam tylko część odcinków, muszę to nadrobić w wolnej chwili ;)

      Usuń
    6. No to ja pierwszy raz oglądałem wszystkie 7 sezonów, ale jakieś pojedyncze odcinki były uszkodzone, a teraz mam wszystkie i sobie oglądam z zacieszem :P

      Usuń
    7. Ja oglądam na Comedy Central jak lecą, bo internet chodzi mi dość mozolnie, zatem za naładowaniem odcinka musiałabym czekać godzinami ;p

      Usuń
    8. Hmm, to ja mam w sumie, dość wolny internet jak na dostępne prędkość (na dom 12, na kompy po 6, jeszcze minus WiFi, a mógłbym mieć 60), a mi się ładuje dość szybko (20min odcinka w minutę?), ale troszkę gorsza jakość. Pamiętaj, że wiele zależy od serwera z jakiego korzystasz.

      Usuń
    9. Mi niestety ładuje się strasznie powoli i momentami po prostu już tracę cierpliwość, więc zdaję się na repertuar Comedy Central ;> Oczywiście jak na złość puszczają te odcinki, które widziałam już kilka razy :(

      Usuń
    10. No to ja wczoraj obejrzałem cały 7 sezon i pierwsze 3 nowego i powiem Ci, że jest fajnie. Tylko znowu wszyscy aktorzy opaleni i to tak średnio wygląda (serial niby w nowym jorku, ale kręcony w L.A.).

      Usuń
  9. Monotonność może nie jest dobra, ale przynajmniej wiadomo, co Cię czeka jutro ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakby ten czas spędzony na blogowaniu był negatywny, to pewno bym już nie pisała ;D Szkoda, że większość ludzi nie ma podobnego podejścia do blogowania i piszą durnoty, czym zaśmiecają sieć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się to jak piszesz, w sumie bardzo podobne rzeczy mi chodzą po głowie. Jak się zmotywować.. właśnie też bardzo chciałabym żeby mi ktoś wyjawił ten sekret :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurcze mam mały problem, co zrobić żeby obserwować twojego bloga?

      Usuń
    2. już sobie poradziłam, sorry za zamieszanie ;)

      Usuń
    3. Hah, no nie ma sprawy, miło, że wyrażasz chęć obserwacji ;)

      Co do motywacji - zawsze miałam z tym problem, lenistwo wygrywało nad chęcią działania. Niestety, chwilowo nie zanosi się na zmiany w tej kwestii, ale kto wie, może wkrótce coś mnie zainspiruje :)

      Usuń
  12. No, ale chyba masz jakiś znajomych, z którymi mogłabyś od czasu do czasu gdzieś wyskoczyć, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, wychodzę z nimi co weekend. W notce chodziło mi bardziej o dni od poniedziałku do piątku, gdzie wolny czas poświęcam komputerowi, zamiast robić coś bardziej ambitnego. Moje życie towarzyskie wygląda całkiem w porządku, problemem jest mój zastój jeśli chodzi o rozwijanie się w jakimś kierunku.

      Usuń
  13. Ja przyzwyczaiłam się do swojej monotonii, w sumie, to nawet ją lubię. Nie w głowie mi jakieś tańce, hulanki i swawole, wolę swój mały, nudny świat :D

    OdpowiedzUsuń