Hasło z tytułu widniało na plakacie, który wisiał na
drzwiach mojej klasy w podstawówce. Te słowa są związane z moim obecnym
problemem, tj. z asertywnością, a raczej jej brakiem. Nie umiem odmawiać. W
zasadzie zawsze miałam z tym kłopot, bo mimo jako takiego rozsądku, którym mnie
obdarzono, jestem bardzo podatna na wpływy innych. Łatwo ulegam namowom, często
do robienia zgubnych rzeczy. Wszystko to nasiliło się kilka miesięcy temu.
Towarzystwo, z którym spotykam się od tamtego czasu lubi sobie czasem wypić. To
„czasem” przerodziło się w „co tydzień” i w tej chwili sytuacja wygląda tak, że
w każdy piątek widzimy się po południu w towarzystwie taniego wina lub kilku
piw. Wstyd mi za samą siebie, że tak łatwo dałam się w to wciągnąć. W gruncie
rzeczy coś takiego było chyba do przewidzenia. W mojej rodzinie problemy z
alkoholem nie są czymś obcym. Nie mam na myśli konkretnie bliskich, z którymi
mieszkam, ale chociażby siostrę mojego taty. Będąc wczoraj u kuzyna byłam
częstowana przez jego rodziców piwem, nalewką, a także wódką. Odmówiłam, ale
sam fakt złożenia tej propozycji powinien wzbudzać obawy, zważając na to, że
jestem niepełnoletnia. Rodzic namawiający dzieci do picia alkoholu – to podchodzi
nawet pod jakąś patologię. W tej rodzinie jest problem już od dłuższego czasu i
niestety nie zanosi się na poprawę. W moim domu na szczęście sytuacja nie
wygląda tak tragicznie, aczkolwiek dziadek z tatą popijają codziennie przynajmniej
jedno piwo. Dopiero niedawno zaczęłam sobie myśleć, że coś takiego też nie jest
do końca normalne. Mając takie wzorce było pewne, że i ja w końcu zainteresuję
się alkoholem. Wystarczyło tylko równie chętne do picia towarzystwo. Nigdy nie
upiłam się do nieprzytomności, lecz mimo to zauważam problem, który rodzi się
przez to cotygodniowe picie. Zamierzam to zakończyć i spotykać się z ludźmi tak
po prostu, by pogadać, pośmiać się. Do takich rzeczy nie jest nam potrzebny
alkohol. Nie odczuwam potrzeby picia, wręcz zaczęło mnie to brzydzić odkąd
widzę, co może spowodować nadmierne spożywanie napojów wysokoprocentowych.
Problem w tej chwili tkwi w jednym – czy będę potrafiła odmówić rozradowanemu
towarzystwu, gdy z szerokim uśmiechem i ze słowami zachęty poczęstują mnie piwem
lub winem. Prosta, wiejska młodzież niestety gustuje w takich używkach,
oczywiście nie zauważając tego zgubnych skutków. Chciałabym po prostu
powiedzieć im NIE bez obawy, że zostanę wyśmiana lub wręcz uznana za dziwną. Nie
chcę ponadto wyjść na jakąś panikarę, która nagle zaczyna uciekać od alkoholu. Ja wiem, że wszystko jest dla ludzi i nie
twierdzę, że nigdy nie sięgnę po napój wyskokowy. Pragnę jedynie zakończyć ten nawyk
picia co tydzień i zostawić alkohol na jakieś szczególne okazje. Przecież nie
jest on gwarantem dobrej zabawy i świetnego samopoczucia. Nie wiadomo tylko, czy znajomi zgodzą się z moją opinią... Ja w każdym razie zamierzam zaprzestać tego chlania, a jeśli inni tego nie zaakceptują - zwyczajnie znajdę sobie nowe, rozsądniejsze towarzystwo.
Miało być o asertywności, a w sumie większość notki wyszła o
problemach alkoholowych mojego otoczenia. Mam nadzieję, że nie wzięliście mnie
za jakiegoś nałogowca. Jestem po prostu nieśmiałą i niepewną siebie
dziewczyną, która nie potrafi się czemuś sprzeciwić i powiedzieć innym, co myśli. Sama
jestem z siebie dumna, że w ogóle dostrzegłam problem, nim jeszcze zdążył się rozwinąć.
Myślę, że jest realna szansa by to zakończyć. Kto wie, może jeszcze uda mi się
zmienić nawyki tego całego towarzystwa? Jeśli nie będzie to możliwe mam chociaż
nadzieję, że w moim przypadku nie spełni się przysłowie „Z jakim przystajesz
takim się stajesz”.
Ta piosenka nie ma żadnego związku z tym, co napisałam, ale jakoś tak chodzi za mną od kilku dni.
♫ Lombard - Szklana Pogoda
Ta piosenka nie ma żadnego związku z tym, co napisałam, ale jakoś tak chodzi za mną od kilku dni.
♫ Lombard - Szklana Pogoda
trzymaj się. nie bój się bycia sobą. tam wszyscy zawsze piją? może nawet nie zauważą, że nie pijesz albo będą to mieli gdzieś. a ci bliżsi znajomi powinni cię zaakceptować.
OdpowiedzUsuńliczę na to, że zaakceptują i nie będą mi nic mówić. czasem się boję pokazać przed innymi jaka jestem, no cóż, tak już mam, jestem skromną, niepewną siebie Marudą ; )
UsuńNa początku możesz spotkać się z oporem i ludzie będą Cię namawiali ze zdwojoną siłą, dopóki im nie ulegniesz. Jednak jeśli będziesz obstawiała przy swoim, dadzą Ci spokój - przynajmniej na razie. Co jakiś czas będą do tego wracać, ale w końcu pewnie odpuszczą całkowicie - tak to wygląda przy jednym spotkaniu. Potem z czasem coraz mniej będą Cię namawiać - jeśli są w porządku :) wiem coś o tym, bo musiałam się z tym zmierzyć wiele razy - szczególnie na obozie. Ale jak będziesz pewna swego i uparcie broniła swojej racji, dasz radę przestać pić co tydzień :)
OdpowiedzUsuńdomyślam się, że będą mnie namawiać, ale postaram się twardo trzymać swoich racji i nie dać się złamać : )
Usuńna pewno dasz radę ;)
UsuńNo, ludzie nie rozumieją, że ktoś może nie pić, niestety. Jeżeli towarzystwo będzie z tym miało jakiś problem to je zmień i tyle.
OdpowiedzUsuńmyślę, że większość członków tej "ekipy" wszystko zrozumie, no w każdym razie mam taką nadzieję.
UsuńKurde, jak to przeczytałem, to jakoś tak pasujesz do mnie. Ale potem doszedłem z czytaniem do alko i jejciu.
OdpowiedzUsuńMusisz powiedzieć nie! Głównie dlatego, że to już podejdzie pod świadomą decyzję a tego nie wybaczę. Musisz się bronić, jeśli towarzystwo tego nie rozumie, to widać, masz złe towarzystwo. Na pewno picie co tydzień taniego wina, nie jest ani powodem do dumy, ani do szpanu. Jak zwykłem mawiać, są ludzie i parapety, a ścieki się wylewało za parapet.
Więc proszę, postaw się, chociaż dla mnie. Lubię Cię i po prostu smutno mi było, jakbym musiał Cię uznać za parapet, ale wiem, że nie mogę się z takimi osobami kontaktować, bo to na mnie wpływa destruktywnie. Widzisz, ja się postawiłem, Ty też musisz (takimi osobami, bardzo się przejmowałem, próbowałem pocieszać a one mnie tylko wykorzystywały do miłych słów bo i tak robiły to samo, od palenia, picia, przez przygodny seks, po cięcie się).
Twój Uwuguś.
jak to przeczytałam to poczułam się jeszcze bardziej głupio i znów zrobiło mi się wstyd. Ja nie potrzebuję picia, nie jestem dumna z tego, że sytuacja z alkoholem wygląda na chwilę obecną tak, a nie inaczej. jestem rozsądna, a zatem pragnę to zmienić i odciąć się od tego, a może i od całego towarzystwa, które wpływa na mnie koszmarnie. szczęście, że z paleniem, przygodnym seksem i cięciem się nie mam nic wspólnego. w każdym razie kwestię picia zamierzam zmienić definitywnie, dla siebie głownie, ale mogę i dla ciebie skoro tak chcesz : )
UsuńTwoja Maruda.
Szczerze? To dobrze, że Ci wstyd i głupio, bo takich rzeczy należy się wstydzić.
UsuńAle to bardzo dobrze o Tobie świadczy, na serio, jestem dumny, że tak uważasz i trzymam kciuki, pięty i widelec, żeby Ci się udało "odciąć się od tego".
No i tulenie na wsparcie, bo to zawsze się przydaje i w ogóle, staraj się samodoskonalić :3.
Twój Uwuguś, ale czemu Ty maruda? Nie rozumiem :P
tulenie zawsze dobre : p
Usuńi cieszę się bardzo, że jesteś ze mnie dumny, to mnie dodatkowo motywuje.
zerknij na adres bloga, a dowiesz się, czemu maruda : P równie dobrze mogę być Twoją Flores jeśli wolisz xD
Zawsze <3
UsuńNo bo jestem, ale z tego, że chcesz. Ale musisz też działać, a jak Ci się uda, to pomyśl jak wtedy będę dumny i ile tulenia będzie :P
Hmm, no w sumie xD. Ale czemu marudy? Mi tu nie marudzisz :P
no to się muszę postarać, dla siebie przede wszystkim, ale dla Twojej dumy i tulenia też mogę :P
UsuńTobie może i nie marudzę, ale w realu to nieźle narzekam wszystkim xD
Też? To właśnie dla mnie przede wszystkim :P
UsuńTwoje samozadowolenie na drugim miejscu :P
Chciałbym to usłyszeć :PP
haha nie no, tym razem tulenie spada na drugie miejsce, choć również jest bardzo ważnie :P
UsuńZ moim marudzeniem z pewnością jeszcze się zetkniesz, bo nie ma dnia, w którym bym się czymś nie zamartwiała i na coś nie narzekała :d
Niee, tulenie!
UsuńWiesz, to trochę jak ze mną, zresztą sama widzisz jak jest.
Czasem można sobie trochę ponarzekać, my Polacy chyba mamy do tego jakąś skłonność :P No niech Ci będzie, że tulenie xd
UsuńTULENIE :3
Usuńnarzekajmy na to, że za mało tulenia a nutella nie jest refundowana :P
ja tam mogę na wszystko narzekać, poczynając od pogody, poprzez typowo kobiece "nie mam w co się ubrać" oraz "jestem za gruba/za chuda/za blada", a kończąc na tym, że świat jest zły i w ogóle wszystko jest ble XD mało tulenia i nutelli to również dobry powód, by troszkę pomarudzić :)
UsuńZa blada? W ogóle, ciekawi mnie Twój wygląd. Nie wiem czemu, ale nie wiem kogo chcę tulić :P
UsuńA to dziwne.
Każdy powód jest dobry, a jak brak powodu, to można marudzić o brak powodu :P
Kochanie widzę, że znalazłaś sobie przytulaka w internecie.
UsuńUwG - ja o Twoim wyglądzie w sumie wiem tyle, że loczki i ze błękitne oczka (luuuuubię błękit xd) i też chętnie dowiedziałabym się więcej. co do mnie to tak, jestem blada, jestem wysoka, co już też wiesz. nie wiem co Cię jeszcze interesuje XD z tym marudzeniem w sumie nie przesadzajmy, co za dużo, to niezdrowo xD
UsuńKuba - Ciebie tulę w realu :)
O moim wyglądzie? Hmm, jestem niski, gruby i mam rysy twarzy jak dziewczyna. No i to tyle w sumie, co tu więcej mówić?
UsuńMarudzisz, że marudzenie jest niezdrowe :P
znając życie to wyolbrzymiasz. w sumie to ciężko opisać samego siebie chyba, ja zawsze mam z tym problem ;)
Usuńoj tam, oj tam xD
Nie, nie wyolbrzymiam właśnie. Na serio jestem gruby, może nie jak amerykanie, ale to też nie jest tylko brzuszek. Niski, no może tu mogłabyś polemizować, ale jak się ma braci 185cm to jednak coś. A co do wyglądu jak dziewczyna? Hmm, jak idę do sklepu, to nigdy nie słyszę per "pan", ale "pani".
UsuńTam oj, tam oj?
oj oj, biedny Ty. babki w sklepach bywają nierozgarnięte, kiedyś jedna myślała, że ja i mój tata to małżeństwo, także nie przejmuj się nimi :P wymieniłeś mi tylko cechy wyglądu, z których jesteś niezadowolony, a z pewnością jest coś, co w sobie lubisz :>
Usuńoj oj, tam tam :)
Szczerze? Nigdy, nie mówi nikt do mnie "pan". Chyba że się odezwę, bo mam męski głos jednak. Ale wtedy są mocno zdziwieni i też często mówią "pani"...
UsuńLoki, oczy, mocne zęby, to że po tygodniu nie mycia zębów nie śmierdzi mi z ust a jedno mycie przywraca do błysku. Brak zarostu, choć on by mi pomógł być męski, ale wolę siebie takiego.
Tam tam, oj oj :P
no i to mi się podoba, wreszcie jakoś pozytywnie o sobie :) mocnych zębów zazdroszczę, ja ze swoich raczej nie jestem zadowolona.
Usuńoj tam, tam oj :)
Tia, są mocne, ale krzywe. Bo mleczaki zaczęły mi wypadać dopiero pod koniec podstawówki a stałe rosły krzywo. A na aparat na zęby nie miałem kasy, a refundacja jest do 13 roku życia czy coś, mnie nie obejmowała już.
UsuńAle teraz sobie założę i jeszcze będzie dobrze. Moją główną wadą, jest bycie grubym. I nie lubię włosów na brzuchu (koło pępka, nie na klatce piersiowej). Poza tym, tylko chciałbym być wyższy, ale póki większość dziewczyn jest niższych, jakoś żyję.
Tam oj, oj tam :3
moje też właśnie krzywe i na chwilę obecną nawet aparat mi nie pomoże, ale w przyszłości go sobie zafunduję (lub raczej rodzice zafundują), wyprostuję zęby i będę mieć piękny uśmiech :)
Usuńno właśnie, większośc dziewczyn jest niższych, więc się nie przejmuj. tylko ja tu jakaś wyrośnięta :(
tam oj, tam oj :)
Ale słodko, będziemy mieć oboje piękny uśmiech, normalnie aż już się uśmiecham :3
UsuńSpokojnie, może i wyrośnięta, ale fajna. Poza tym, Dwumetrowi koszykarze, też potrzebują dziewczyn.
Oj tam, oj tam :P
nie mogę się doczekać dnia, w którym będę mogła wreszcie uśmiechnąć się tak bez skrępowania :)
Usuńtu masz rację, zresztą nigdy nie martwiłam się jakoś swoim wzrostem.
konciec z tym ojtamowaniem :)
Ja się uśmiecham, jak jestem swobodny i szczerze, jak jestem swobodny to nie chowam zębów. Co z tego, że krzywe, skoro ich zęby co już się wymieniły jak mieli 5 lat, wytrzymają do 50? A moje do 80? Mam dziedzicznie świetne zęby, np moja ciocia mimo przekroczenia 50 ma jeszcze dwa mleczne, po prostu wyrosły tak mocno, że chcą wypaść, a to świadczy o niesamowicie mocnej kości zębowej i o tym że właśnie zęby są wytrzymałe. Np: nigdy moje zęby nie miały próchnicy, to próchnica miała moje zęby :P
UsuńNo właśnie, a tak mi się przypomniało, jak kiedyś widziałem taką parę, nie wiem, on z 2.15m? Ona w okolicach 2m? I tak sobie idą a ludzie im podświadomie ustępują drogi... xD.
Oj nie, proszę, ja będę tam już grzeczny, oj proszę :P
gdy jestem naprawdę w dobrym humorze to też nie przejmuję się krzywymi zębami, tylko smieję się "pełną gębą" :D
Usuńty jesteś z natury niegrzeczny, oj oj oj! :)
Jak to mówią gimbusy "beka w chuj".
UsuńAj, aj, aj? :P
Hm, wydaje mi się, że w naszym wieku całkiem sporo ludzi ma taki problem. Myślę, że powinnaś się przełamać i otwarcie powiedzieć, co sądzisz o takim zachowaniu. Nie ma się czego bać, a jeśli Twoi znajomi mieliby Cię z tego powodu odrzucić, to chyba lepiej znaleźć sobie jakieś inne towarzystwo, które będzie szanowało Twoje zdanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
U nastolaktów powszechnie się teraz zauważa "szpan na picie" co dla mnie jest totalnym idiotyzmem, no ale cóż. Tu masz rację, ważne, by trzymać się z ludźmi, którzy Cię akceptują bez względu na wszystko i szanują Twoją opinię.
UsuńJa tak naprawdę upiłam się raz. Pamiętam wszystko, ale wymiotowałam. Potem powiedziałam, że coś takiego już nigdy więcej się nie powtórzy, bo czułam się gorzej niż przy grypie jelitowej. I słowa dotrzymuję. Nie chcę już nigdy doprowadzić się do takiego stanu. Raz można ;) Alkohol... cóż. Dobrym likierem nie pogardzę. Ale w granicach normy, dla smaku;)
OdpowiedzUsuńdokładnie, wszystko z umiarem :)
UsuńWiesz co, sama miałam taki problem. Ale szybko się skończyło (chyba nawet miesiąca nie trwało), bo żenujące stało się pilnowanie koleżanek... Szkoda wątroby :p I płuc. Jeszcze będzie czas.
OdpowiedzUsuńTrzeba umieć odmawiać i choć to trudne - właściwie, dlaczego? Bo chcemy być mili? Bo się boimy wyśmiania? - robić to, co my uważamy za stosowne, a nie inni. A niech się śmieją.
a pewnie, niech się śmieją, nie obchodzi mnie to. szkoda zdrowia i nerwów :)
UsuńRacja :) Tak trzymać!
UsuńNiemniej jednak, pewien plus w tym wszystkim jest, bo zdajesz sobie z tego wszystkiego sprawę. Niby to takie nic, ale naprawdę sporo daje to, że jesteś tego świadoma. Teraz pozostaje tylko zebrać się w sobie i powiedzieć "nie". Btw, co tygodniowa popijawa nie jest jeszcze taka zła - gorzej, jakby to się działo codziennie. I nie jestem przeciwna codziennemu popijaniu jednego piwa - oczyszcza ono nerki i jest całkiem zdrowe. Kiepsko tylko, że strasznie się po piwie tyje... już lepiej zapijać obiad winem, które wspomaga trawienie i pobudza układ krwionośny. Wszystko jest dobre, ale z umiarem :)
OdpowiedzUsuńdokładnie, byle nie przesadzić. próbuję zmienić coś teraz, póki sytuacja nie wygląda aż tak poważnie, bo codziennie chlanie to byłaby już tragedia.
UsuńA ja myślę, że skoro zdajesz sobie sprawę z tego, że zawaliłaś i masz problem, to jest to pierwszy krok w dobrą stronę. Oby więcej takich. Ale jak nie będziesz sama potrafiła poradzić sobie z tym problemem, to idź do psychologa. Nie żartuję! To nie tylko człowiek od psychicznych, to ktoś, kto pomaga zagubionym (jak to pompatycznie zabrzmiało, ale wiesz, o co mi chodzi). I mówię to ja, człowiek zwolennik zasady "Własne żaby zjada się samemu.
OdpowiedzUsuńwłaśnie to cieszy mnie najbardziej - zdałam sobie sprawę z problemu i chcę coś zmienić. myślę, że obędzie sie bez pomocy psychologa i sama sobie z tym poradzę :)
UsuńPowodów braku asertywności można doszukiwać się w wielu, wielu rzeczach... Nieśmiałość, potrzeba akceptacji przez innych, spotkanie się z osobą, która ma siłę perswazji...
OdpowiedzUsuńu mnie chyba splotły razem te trzy wymienione przez Ciebie powody...
UsuńNie wiem, ile masz lat, ale co tydzień to nie jest jeszcze tak źle. Ja ostatnio piję codziennie. Nie, nie dlatego, że muszę, tylko dlatego, że każdego dnia jest jakaś okazja lub znajomi, z którymi się spotykam, właśnie piją, więc częstują. Są to zwykle śmieszne ilości: jedno piwo, dwa kieliszki, czasem nawet tylko kilka łyków, ale sam fakt, że taki problem istnieje... No nie da się ukryć.
OdpowiedzUsuńWiesz, jeżeli sobie z tym nie radzisz, porozmawiaj z kimś bliskim, starszym.
Pamiętaj, niczego nie musisz, co najwyżej możesz chcieć.
u mnie też to tak wygląda, że po prostu inni piją, częstują i ja z tego korzystam. nikt mnie do tego nie zmusza, ale według mnie zrobił się z tego problem, gdyż zaczęłam przyzwyczajać się do alkoholu pitego co tydzień, a to źle. dlatego postanowiłam to jak najszybciej zmienić.
UsuńNie powinnaś, ale musisz nauczyć się asertywności. Jeżeli nie masz ochoty na picie, to wyjaśnij to swoim przyjaciołom. Mnie podtrzymuje na duchu mój idol i mentor za razem, który jest "straightedge", czyli nie pije, nie pali, nie bierze narkotyków. Jest bardzo asertywny i inspiruje mnie do bycia taką. I wiesz co? Idzie mi świetnie. Ty też powinnaś spróbować, wbrew pozorom to nie takie trudne.
OdpowiedzUsuńwiem, wiem, muszę po prostu nauczyć się odmawiać, gdy inni mi coś proponują. w ten weekend mi się udało, zobaczymy, jak będzie w następne.
UsuńO problemach alkoholowych mogę powiedzieć ci sporo. Przede wszystkim: jedno piwo dziennie przez dłuższy czas to już nałóg. Rodzic namawiający dziecko do picia - nic złego, ale oczywiście do pewnych granic. Kiedy byłam niepełnoletnia mama podsuwała mi od czasu do czasu coś procentowego, ale nie za często. Poza tym, jak sama mawia, mam skłonności do popadnięcia w alkoholizm, bo mój ojciec jest alkoholikiem (a zaczęło się od jednego piwa dziennie), a mama lubi dobrą whisky.
OdpowiedzUsuńJeśli nie chcesz pić, a boisz się odmówić, zawsze możesz udawać, że pijesz. Może to nie to samo, ale przecież jeśli wszyscy będą pijani, i tak nikt się nie zorientuje, że ty jesteś trzeźwa. :p
u mnie było raz/dwa razy na tydzień, ale to też mogło przerodzić się w częstsze picie, dlatego wolałam coś z tym zrobić, zanim się rozwinie i będzie problem. w mojej rodzinie też nie stroni się od alkoholu raczej, dlatego również mam jakieś skłonności, by sobie wypić. myślę, że nie będę musiała udawać i ludzie po prostu zrozumieją, że chcę to ograniczyć :)
OdpowiedzUsuńAlbo znajdziesz inne towarzystwo, które nie będzie potrzebowało używek, żeby się bawić. Kiedy jestem z moimi przyjaciółmi, nie muszę nic pić, żeby być na haju :P Ja w przeciwieństwie do większości wolę wypić w domu, niż gdzieś na imprezie, a potem stracić kontrolę... Dlatego poza domem praktycznie nie piję.
UsuńW sumie rozsądnie, że w domu, przynajmniej nie musisz się martwić, że zrobisz coś, czego nie powinnaś. Moi znajomi jak się okazało też nie mają nic przeciwko mojej cześciowej "abstynencji" :)
Usuń